Fala rozwoju Internetu unosi wszystkich.
23 października 2006
Często mówi się, że nowe technologie mają charakter destrukcyjny - Internet nie jest tutaj wyjątkiem. Świat cyfrowy całkowicie odmienił zasady rządzące tworzeniem materiałów oraz ich dystrybucją. Miejsce na półce sklepowej, czas antenowy czy strona w gazecie od dawna decydowały o tym, który artysta mógł promować swoją muzykę, które programy pojawiały się na ekranie telewizora, i czyje opinie pojawiały się w druku.
Dzisiaj każdy może nagrać swoją piosenkę i udostępnić ją w sieci; nagrać amatorski film, dokonać edycji, dodać efekty specjalne i pokazać milionom odbiorców na całym świecie; można też prowadzić bloga wymieniając poglądy i uwagi z czytelnikami z innych krajów czy kontynentów.
Oczywistym wydaje się fakt, że nowe możliwości wyrażania własnego „ja” w sieci cieszą się dużą popularnością – twórczość artystyczna, organizowanie zasobów, dzielenie się doświadczeniami i przekazywanie swoich poglądów. Wystarczy wejść na Google Video czy YouTube, aby przekonać się, że użytkownicy korzystający z tych serwisów nie są tylko biernymi konsumentami, ale aktywnie uczestniczą w pewnego rodzaju twórczym procesie. Wszelkie próby narzucania określonych preferencji lub ograniczania wyboru konsumenta są z góry skazane na niepowodzenie. Dlaczego? Ponieważ ludzie chcą kontrolować środki przekazu informacji, a nie być przez nie kontrolowani.
Korzyści dla użytkowników indywidualnych, jakie wynikają z dostępu do nowej przestrzeni medialnej są dość oczywiste. Jednak mniej oczywiste wydają się nowe możliwości, które Internet stworzył dla dotychczasowych graczy na rynku medialnym – firm lub instytucji, które od dziesięcioleci zajmowały się dostarczaniem rozrywki dla mas. Faktem stało się, że fala rozwoju Internetu unosi wszystkich. Przykładem może być przemysł muzyczny. Cztery lata temu sklep iTunes firmy Apple nie istniał, a dziś przekroczył próg sprzedaży ponad miliarda piosenek online. Kolejnym przykładem jest David Hasselhoff, który wypromował swój teledysk – Jump in My Car - w serwisie Google Video na długo zanim piosenka trafiła do sklepów. Rezultatem było osiągnięcie ponad 6 milionów wyświetleń tego teledysku, niesamowite zainteresowanie wśród użytkowników i skok na trzecie miejsca list przebojów w Wielkiej Brytanii.
W zeszłym tygodniu cztery wiodące korporacje medialne – CBS, SonyBMG, Vivendi Universal i Warner – zawarły umowy z Google i/lub YouTube. Wszystkie wydają się dostrzegać ogromny potencjał Internetu. Obecnie, dostęp do sieci posiada ponad miliard ludzi i jest to zdecydowanie największy rynek konsumencki, jaki kiedykolwiek istniał na świecie. Jest to jednocześnie najtańsza i najdogodniejsza platforma dystrybucji oparta na prostych protokołach i otwartych standardach, które umożliwiają ludziom komunikację o każdej porze, w każdym miejscu i za pomocą każdego medium. Internet zrodził ponadto wymierną i najlepiej spersonalizowaną formę reklamy, z jaką do tej pory mieliśmy do czynienia.
Jeszcze bardziej istotny jest fakt, że Internet umożliwił swobodną interakcję pomiędzy artystami, a odbiorcami ich twórczości, wykorzystując talent, szczerość i entuzjazm użytkowników sieci w sposób niemożliwy do pomyślenia jeszcze dziesięć lat temu. Tego lata, na przykład, amerykańska korporacja telewizyjna NBC – twórca serialu telewizyjnego The Office – przeprowadziła konkurs na łamach serwisu YouTube, gdzie fani uczestniczyli w tworzeniu własnego spotu reklamowego do serialu. Widzieliśmy także piosenkarzy – np. Teddy’ego Geigera – i ich zespoły – np. Cartel – spotykających się z publicznością internetową w celu promocji swojej muzyki. Podobne przykłady wyznaczają zdecydowany trend – zamiast upatrywać aktywność użytkowników w sieci jako nielegalny precedens, wiele wytwórni medialnych dostrzega znakomitą okazję do promocji swoich materiałów
Bilans zysków i strat w sieci nie jest równy zeru – tu nie obowiązuje zasada wykluczenia „albo-albo”, lecz koniunkcji „i”. Przykładowo, wytwórnie medialne mogą tworzyć strony promujące materiały muzyczne czy filmowe i współpracować z wyszukiwarkami, aby pomóc użytkownikom je odnaleźć. Tak, jak dzieje się na rynku detalicznym, gdzie Internet używany jest do promocji towarów (niektóre badania rynkowe pokazują, że około 60% klientów, zanim dokona zakupu w sklepie, poszukuje informacji o produkcie w Internecie), podobnie stacje telewizyjne mogą udostępniać materiały wideo w sieci i wykorzystywać zainteresowanie użytkowników do promocji swoich programów telewizyjnych.
W świecie informacji cyfrowej sukces nie przychodzi zawsze kosztem drugiej strony. Rozwój firmy Google jest tego świetnym przykładem. Współpracujemy z setkami tysięcy partnerów w Internecie, którzy poprzez udostępnianie miejsca dla naszego systemu reklamowego, generują swoje dochody (a także 40% naszych).
Świetne wyniki naszej firmy są możliwe dzięki dobrym wynikom naszych partnerów. Nie staramy się uczestniczyć w procesie tworzenia treści audio-wizualnych, informacji, rozrywki, itp. Pomagamy natomiast użytkownikom tworzyć i przekazywać te materiały, jednocześnie umożliwiając – osobom prywatnym oraz firmom – zarabianie pieniędzy na oferowaniu bogatej treści online wraz z ukierunkowaną reklamą kontekstową.
Oznacza to współpracę z artystami, autorami, producentami i wytwórniami mającą na celu wynagrodzenie ich twórczej pracy. Jedyną drogą osiągnięcia tego celu jest respektowanie i ochrona praw autorskich, które leżą u podstaw wszelkiej twórczości. Aby zapobiec rozpowszechnianiu materiałów wideo, które łamią te prawa, Google umożliwia szybkie i łatwe usuwanie utworów, które zostały udostępnione bez zgody autora. Ponadto, aktywnie inwestujemy w innowacyjne technologie pozwalające na usuwanie nielegalnych materiałów.
Ogromnym paradoksem świata technologii cyfrowej jest to, że im więcej danych zostanie udostępnionych w Internecie (na dzień dzisiejszy tylko około 15% światowych zasobów informacji jest dostępnych w formie cyfrowej), tym trudniej będzie nam odnaleźć poszukiwane materiały. Wyszukiwarki oraz ogromne zasoby Internetu funkcjonują – i tylko tak mogą funkcjonować – w partnerskiej symbiozie, gdzie korzyści odnoszone są przez obie strony, wraz z technologicznym postępem umożliwiającym coraz szerszej liczbie odbiorców odnalezienie poszukiwanych informacji. Jeśli możliwa jest sytuacja, w której wszystkie strony zwyciężają, to jest to jej modelowy przykład. Postarajmy się, żeby tak zostało.