Wpis ukazał się oryginalnie na Europejskim Blogu Google, w sobotę, 6 września, o godz. 10.

W ten weekend niektóre z największych europejskich wydawnictw opublikowały w gazetach ogłoszenie mówiące o tym, że Google jest zbyt dominujący i że w naszych wynikach wyszukiwania faworyzujemy własne produkty, takie jak Mapy Google, YouTube czy Zakupy Google. Biorąc pod uwagę poważny charakter tych zarzutów, chciałbym przedstawić wszystkie fakty, aby użytkownicy mogli sami ocenić ich zasadność.

To fakt, że mieliśmy szczęście zdobyć bardzo dużą popularność w Europie, jednakże nie jest prawdą, że Google jest „bramą do Internetu”, jak sugerują wydawcy. Zastanówmy się nad tym, jak obecnie ludzie korzystają z internetu:
  • Aby uzyskać informacje, prawdopodobnie wchodzisz bezpośrednio na swoją ulubioną stronę internetową. To dlatego w przypadku gazet typu Bild, Le Monde i Financial Times większość uzyskiwanego ruchu internetowego ma charakter bezpośredni (ruch generowany przez Google stanowi nie więcej niż 15%). A może śledzisz to, co inni ludzie czytają na Twitterze.
  • Jest tak samo prawdopodobne, że rezerwując lot lub kupując aparat na następne wakacje, wejdziesz na stronę w rodzaju Expedia lub Amazon, jak że skorzystasz z Google.
  • Jeśli szukasz opinii o danej restauracji lub lokalnych usługach, jest duża szansa, że sprawdzisz je na Yelp czy TripAdvisor.
  • A jeśli przeglądasz Internet przez telefon komórkowy - co zdarza się coraz częściej - przejdziesz prosto do dedykowanej aplikacji, aby sprawdzić wyniki rywalizacji sportowych, udostępnić zdjęcia lub poszukać polecanych miejsc, usług, produktów itp. Najczęściej pobieraną aplikacją w Europie nie jest Google, ale Facebook Messenger.
Nie jest też prawdą, że promujemy własne produkty kosztem konkurencji. Na górze pokazujemy wyniki, które bezpośrednio odpowiadają na zapytania użytkownika (w końcu stworzyliśmy Google dla użytkowników, a nie dla stron internetowych). Podam kilka przykładów z życia wziętych.
  • Kiedy pytasz o pogodę, na samej górze pojawia się informacja o lokalnej prognozie. Oznacza to, że portale pogodowe mają niższy ranking i uzyskują mniejszy ruch. Ponieważ jednak jest to dobre dla użytkowników, sądzimy, że takie rozwiązanie jest w porządku.
  • To samo ma miejsce, jeśli chcesz coś kupić (nieważne, czy są to buty, czy ubezpieczenie). Staramy się pokazać Ci różne oferty i strony internetowe, gdzie można faktycznie zakupić dany przedmiot, a nie linki do wyspecjalizowanych wyszukiwarek (które mają niższe rankingi), gdzie trzeba będzie powtórzyć zapytanie.
  • Jeśli szukasz wskazówek dojazdu do najbliższej apteki, możesz uzyskać taką informację na Mapach Google. I znowu uważamy, że jest to doskonały rezultat dla użytkowników.
Za każdym razem staramy się dać Ci bezpośrednie odpowiedzi na Twoje pytania, ponieważ trwa to szybciej i jest mniej uciążliwe niż dziesięć niebieskich linków, które były wcześniej pokazywane przez Google. Jest to szczególnie ważne w przypadku urządzeń mobilnych, które mają mniejsze ekrany i gdzie pisanie jest trudniejsze. Wiele wyspecjalizowanych serwisów do wyszukiwania nie lubi tych ulepszeń, ponieważ oznacza to, że otrzymają mniejszy ruch. Jednak jak powiedział Europejski Komisarz Joaquín Almunia: „Wprowadzenie rygorystycznie egzekwowanego równego traktowania (...) może oznaczać powrót do starego świata Google i wyświetlania tylko dziesięciu nieodróżniających się od siebie wyników wyszukiwania - tzw. dziesięciu niebieskich linków. Pozbawiłoby to europejskich użytkowników możliwości korzystania z innowacji w wyszukiwaniu wprowadzonych przez Google”.

I my w pełni się z tym zgadzamy. W rzeczywistości obecnie przedstawiane przez wydawców zarzuty są już dokładnie badane przez europejskie i amerykańskie organy regulacyjne od przeszło siedmiu lat. Jak dotąd żaden organ regulacyjny nie zgłosił sprzeciwu w zakresie udzielania ludziom bezpośrednich odpowiedzi na ich pytania przez Google z tego prostego powodu, że jest to lepsze dla użytkowników.

I wreszcie mówi się, że sukces Google zmniejsza motywację naszych rywali do wprowadzania innowacji i dokonywania inwestycji, co jest niekorzystne dla konsumentów. Jednak jak donosił ostatnio Financial Times, europejskie firmy medialne - w tym niektóre z tych, które dziś publikują te ogłoszenia - prowadzą rozległe inwestycje w wyspecjalizowane wyszukiwarki. Jak wyjaśniła firma Axel Springer w komunikacie prasowym, w którym ogłosiła swoje najnowsze inwestycje: „Na rynku wyszukiwarek wprowadzanych jest wiele innowacji”. Ekonomista powiedziałby zapewne, że wprowadzanie innowacji jest z reguły oznaką zdrowego, konkurencyjnego rynku.