https://lh5.googleusercontent.com/xv7dM712NYCzIwBYNQEiau-rdpPIRt9OPR-BUVfktuQ6sYpZ2bFf2Hvc6QUzUVxrv2zeZVvzxDApVKxlevSxxhkZY_DhFEEO6asGGH5wGiTuwiPsjqBl2NF793ZYDQu8HbUyVfj-
W ostatni wtorek w Warszawie odbyła się druga polska edycja CloudOnBoard, największego wydarzenia deweloperskiego Google związanego z technologią danych w chmurze. CloudOnBoard to całodzienne, bezpłatne szkolenie z rozwiązań Google Cloud Platform, czyli szeregu usług chmurowych dla firm, takich jak Compute Engine, Kubernetes, App Engine, Big Query, Data Flow, Pub Sub czy uczenie maszynowe.



CloudOnBoard w ciągu niespełna roku odwiedziło ponad 60 europejskich miast, gdzie szkoliło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Pierwsza polska edycja odbyła się we wrześniu 2017 w Krakowie, w szkoleniach wzięło wtedy udział ponad 500 osób. Na wtorkowym CloudOnBoard na Stadionie Narodowym zjawiło się aż 900 osób!



W ramach CloudOnBoard osoby zajmujące się w swoich firmach rozwiązaniami IT i wdrożeniami chmurowymi mogły z pierwszej ręki uzyskać specjalistyczną wiedzę w zakresie technologii chmurowych Google Cloud Platform, a także zapoznać się z demami technologicznymi. Szkolenia to również początek drogi do tego, aby zdobyć wiedzę niezbędną do uzyskania certyfikatu Cloud Solution Architect i uzyskania pracy związanej z technologiami chmurowymi Google. W wydarzeniu brali też udział partnerzy wdrażający rozwiązania GCP w Polsce: Avalon, GoCloud, Solwit i Integrated Solutions.

W trakcie CloudOnBoard można było również porozmawiać z inżynierami pracującymi w polskim oddziale rozwoju produktów Google Cloud Platform. W naszym warszawskim biurze R&D powstają między innymi takie rozwiązania jak Kubernetes, Cloud Functions czy Zync. Jeśli budujesz startup, który potrzebuje obsłużyć przypływ internautów z całego świata, potrzebujesz miejsca w chmurze do przechowywania danych czy chcesz zastosować zaawansowane rozwiązania uczenia maszynowego w swojej firmie, to duża szansa, że te rozwiązania chmurowe Google powstały właśnie w Warszawie.

Cieszymy się, że Warszawa staje się ważnym miejscem na technologicznej mapie Europy, jeśli chodzi o rozwiązania chmurowe i mamy nadzieję w przyszłości organizować kolejne tego typu wydarzenia. Jesteś zainteresowany kolejnym CloudOnBoard lub innym związanym z Google Cloud Platform? Napisz do nas na adres cloudpolska@google.com i pozostańmy w kontakcie!


https://lh5.googleusercontent.com/xv7dM712NYCzIwBYNQEiau-rdpPIRt9OPR-BUVfktuQ6sYpZ2bFf2Hvc6QUzUVxrv2zeZVvzxDApVKxlevSxxhkZY_DhFEEO6asGGH5wGiTuwiPsjqBl2NF793ZYDQu8HbUyVfj-













https://lh4.googleusercontent.com/UY72FxZRfSjD-D35Sh--P4HOwuf9-i-S9eX970XP6KCO5_oCF9MfeNzCGFv_9pWC1lNScMZQpInWvwf5hJKyjqX1w4Wns_DwOTbM_Fqe_JAsY8NIto3Ow0CUQpbFXC8B4xDLfnMI
Cel pracy naszego zespołu jest prosty: zabezpieczyć ponad 2 mld urządzeń z Androidem. Skupiamy się wyłącznie na tym i stale pracujemy nad usprawnieniem naszych zabezpieczeń, by użytkownicy czuli się bezpieczni.

Dzisiaj udostępniamy nasz czwarty, coroczny raport dotyczący bezpieczeństwa Androida. Przygotowujemy te raporty, by pomóc edukować szerokie grono odbiorców na temat wielu warstw zabezpieczeń Androida i aby każdy mógł śledzić nasze działania związane z bezpieczeństwem.

Jesteśmy zadowoleni z tego co udało się osiągnąć w poprzednim roku, ten wpis zawiera niektóre, lecz nie wszystkie, z najważniejszych wydarzeń 2017 roku. By poznać temat szerzej zachęcamy do zapoznania się z pełną wersją raportu, który dostępny jest pod adresem: g.co/AndroidSecurityReport2017.

Google Play Protect

W maju ogłosiliśmy wprowadzenie usługi Google Play Protect, nowego miejsca dla całego pakietu zabezpieczeń Androida na ponad 2 miliardach urządzeń. Choć wiele z funkcji Play Protect zabezpieczało urządzenia z Androidem od lat, to chcieliśmy, aby były one bardziej widoczne i by zapewnić użytkowników, że nasze zabezpieczenia stale działają, by czuli się bezpiecznie.

Najważniejszym celem Play Protect jest ochrona użytkowników przed potencjalnie szkodliwymi aplikacjami (PHA - Potentially Harmful Apps). Każdego dnia, Play Protect automatycznie skanuje ponad 50 miliardów aplikacji, inne potencjalne źródła szkodliwego oprogramowania oraz same urządzenia i podejmuje stosowne działania.

Play Protect korzysta z wielu różnych taktyk zabezpieczenia użytkowników, a wpływ uczenia maszynowego w tym procesie już dziś jest bardzo istotny. W ubiegłym roku aż 60,3% potencjalnych szkodliwych aplikacji zostało wykrytych dzięki uczeniu maszynowemu i ten odsetek będzie się zwiększał.




Ochrona urządzeń użytkowników

Play Protect automatycznie sprawdza urządzenia co najmniej raz dziennie, a użytkownicy mogą też dokonać manualnego skanowania w dowolnym dowolnym momencie. Dzięki automatycznemu skanowaniu udało nam się w ubiegłym roku usunąć 39 mln przypadków wystąpień szkodliwego oprogramowania.

Zaktualizowaliśmy również Play Protect, aby stawić wyzwanie nowym zagrożeniom, które pojawiają się w ekosystemie. Na przykład, zauważyliśmy, że prawie 35% nowych instalacji szkodliwego oprogramowania miało miejsce, gdy dane urządzenie było offline lub straciło dostęp do sieci. W rezultacie, w październiku 2017 r., uruchomiliśmy skanowanie offline w Play Protect i dzięki temu zapobiegliśmy instalacji 10 milionów wystąpień szkodliwego oprogramowania.

Zapobieganie instalacjom szkodliwego oprogramowania

Urządzenia pobierające aplikacje wyłącznie z Google Play miały o dziewięć razy mniejszą szansę na infekcję od urządzeń, które pobierały aplikacje z innych źródeł. Zabezpieczenia te są nadal ulepszane, częściowo dzięki dokładniejszemu sprawdzaniu przez Play Protect nowych aplikacji zamieszczanych w Sklepie Play. System sprawdził 65% więcej aplikacji niż w 2016 r.

Play Protect nie tylko zabezpiecza Google Play - pomaga chronić także szerszy ekosystem Androida. W dużej mierze dzięki Play Protect, liczba instalacji szkodliwych aplikacji spoza Google Play spadła o ponad 60%.

Aktualizacje bezpieczeństwa

Chociaż Google Play Protect jest świetną barierą ochronną przeciwko szkodliwemu oprogramowaniu, to współpracujemy również z producentami urządzeń, aby mieć pewność, że wersja Androida działająca na urządzeniach użytkowników jest aktualna i bezpieczna.




Przez cały ostatni rok pracowaliśmy nad udoskonaleniem procesu wydawania aktualizacji bezpieczeństwa, dzięki czemu 30% więcej urządzeń otrzymało poprawki zabezpieczeń w porównaniu z 2016 r. Ponadto, nie zostały publicznie ujawnione żadne krytyczne luki w zabezpieczeniach dotyczących platformy Android, co do których nie pojawiłyby się aktualizacje lub rozwiązania zapobiegające. Było to możliwe dzięki programowi Android Security Rewards, lepszej współpracy ze społecznością specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem, koordynacją z partnerami branżowymi oraz wbudowanym funkcjom bezpieczeństwa platformy Android.

W 2017 r. nie ujawniono żadnych krytycznych luk w zabezpieczeniach platformy Android bez udostępnionej aktualizacji zabezpieczeń. Było to możliwe dzięki programowi Android Security Rewards (ASR), ulepszonej współpracy ze społecznością badaczy zabezpieczeń, koordynacji z partnerami branżowymi oraz wbudowanym funkcjom bezpieczeństwa platformy Android.

Nowe zabezpieczenia w Androidzie Oreo


O wielu z nich mówiliśmy w ciągu roku, inne mogły jednak pozostać niezauważone. Na przykład zaktualizowaliśmy interfejs overlay API, dzięki czemu aplikacje nie mogą już samodzielnie zablokować całego ekranu urządzenia i uniemożliwiać ich zamknięcia, co jest powszechną taktyką stosowaną przez oprogramowanie typu ransomware.

Otwartość zwiększa bezpieczeństwo Androida

Wspominaliśmy o tym od dawna: otwartość Androida pomaga wzmocnić nasze zabezpieczenia. Od wielu lat ekosystem Androida korzysta z odkryć specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem, tak było też w 2017 r.

Programy nagradzania za wykrywanie luk bezpieczeństwa

Ubiegły rok był bardzo udany dla rozwoju programu Android Security Rewards. Wypłaciliśmy specjalistom zajmującym się bezpieczeństwem 1,28 miliona dolarów, a łącznie od początku programu ponad 2,2 mln USD. Zwiększyliśmy również wysokość nagród za exploity łamiące TrustZone lub Verified Boot z 50 tys. do 200 tys. USD, a te dotyczące zdalnego kernela z 30 tys. do 150 tys. USD.



Równolegle wprowadziliśmy także program Google Play Security Rewards i zaoferowaliśmy dodatkowe nagrody tym specjalistom, którzy wykryją luki bezpieczeństwa w aplikacjach hostowanych w Google Play.

Zewnętrzne konkursy bezpieczeństwa

Nasze zespoły brały udział w wielu zewnętrznych konkursach dotyczących ujawniania luk bezpieczeństwa takich jak Mobile Pwn2Own. W ramach ostatniej edycji tego konkursu, nie udało się znaleźć żadnych luk w urządzeniach Google Pixel. Spośród exploitów pokazywanych na urządzeniach z Androidem, nie udało się zreprodukować żadnego na urządzeniach zawierających niezmodyfikowany kod źródłowy Androida z projektu Android Open Source.

Cieszymy się z tego co udało się osiągnąć w 2017 r. Będziemy kontynuować naszą pracę w tym roku i kolejnych latach, by użytkownicy Androida mogli czuć się bezpieczni.


https://lh4.googleusercontent.com/UY72FxZRfSjD-D35Sh--P4HOwuf9-i-S9eX970XP6KCO5_oCF9MfeNzCGFv_9pWC1lNScMZQpInWvwf5hJKyjqX1w4Wns_DwOTbM_Fqe_JAsY8NIto3Ow0CUQpbFXC8B4xDLfnMI




Reklamy online odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu dzisiejszej sieci - forum, na którym każdy autor dobrych pomysłów i treści może dotrzeć do wielu odbiorców oraz potencjalnie zarobić na życie. Wspierająca reklamy i bezpłatna dla wszystkich sieć musi być miejscem, gdzie można bezpiecznie i skutecznie tworzyć, uczyć się i reklamować. Niestety nie zawsze tak jest. Niezależnie od tego, czy chodzi o jednorazowy przypadek, czy o skoordynowane działanie oszustów próbujących nielegalnie zarobić, takie negatywne doświadczenia szkodzą całemu ekosystemowi. Dlatego od 15 lat rozwijamy nasz zespół, technologie i zasady, aby walczyć z problemami takimi jak szkodliwe reklamy, złośliwe oprogramowanie czy oszustwa związane z treścią reklam. W ostatnim roku udało nam się szybciej i w większej skali niż kiedykolwiek wcześniej, usuwać oszustów z naszego ekosystemu reklamowego.

Usuwaliśmy 100 szkodliwych reklam na sekundę
W 2017 r. wyłączyliśmy ponad 3,2 miliarda reklam, które naruszyły nasze zasady. To więcej niż 100 szkodliwych reklam na sekundę! Oznacza to, że jesteśmy w stanie zablokować większość z nich, na przykład reklamy mylące lub wyłudzające informacje, zanim zdążyły wprowadzić w błąd użytkowników. Wyłączyliśmy 79 milionów reklam, których zadaniem było przekierowywanie użytkowników na strony zawierające złośliwe oprogramowanie i usunęliśmy 400 tysięcy tych niebezpiecznych stron w ciągu minionego roku. Zablokowaliśmy także 66 milionów reklam typu trick-to-click oraz 48 milionów reklam próbujących zmusić użytkowników do zainstalowania niechcianego oprogramowania.

Nowa technologia dla lepszej ochrony reklamodawców
W zeszłym roku usunęliśmy z naszej sieci 320 tysięcy wydawców za naruszenie wytycznych i zablokowaliśmy prawie 90 tysięcy stron oraz 700 tysięcy aplikacji mobilnych. Wprowadziliśmy również nową technologię, która umożliwiła nam usunięcie naruszających zasady reklam Google z ponad 2 milionów stron internetowych każdego miesiąca. Dzięki technologii pozwalającej nam działać na poziomie stron możemy lepiej chronić reklamodawców, usuwając więcej reklam z większej liczby witryn przy jednoczesnym zminimalizowaniu wpływu tych działań na uczciwych wydawców.

Nowa technologia okazała się kluczowa dla lepszego egzekwowania zasad zakazujących monetyzacji niewłaściwych i kontrowersyjnych treści. W kwietniu 2017 r. rozszerzyliśmy nasze wytyczne o zakaz dotyczący niebezpiecznych i obraźliwych treści, aby przeciwdziałać przejawom dyskryminacji i nietolerancji. W efekcie usunęliśmy reklamy Google z 8 700 stron, które naruszyły te zasady.

Walka z nieuczciwymi treściami online
Wielu właścicieli stron korzysta z naszych platform reklamowych, jak na przykład AdSense, aby wyświetlać reklamy na swoich stronach i czerpać z nich zyski. W zeszłym roku wypłaciliśmy 12,6 miliarda USD partnerom należącym do naszej sieci reklamowej. Jednak aby zarabiać na reklamach, trzeba również przestrzegać zasad - oznacza to, że doświadczenie użytkownika jest dla nas ważniejsze niż same reklamy.

Nasze zasady dla wydawców pomagają nam utrzymać tę równowagę nawet wtedy, kiedy trendy w internecie ulegają zmianom. Na przykład w ostatnich latach zauważyliśmy wzrost liczby oszustów chcących skorzystać z rosnącej popularności wiadomości online. Nasze zasady nie pozwalają na czerpanie zysków ze stron zawierających mylące treści. Dla oszustów oznacza to zakaz podszywania się pod wydawców newsowych. W 2017 r. zauważyliśmy, że niewielka liczba wydawców była odpowiedzialna za większość tych nadużyć. Sprawdziliśmy 11 tysięcy stron pod względem potencjalnego naruszenia zasad związanych z mylącymi treściami. W efekcie zablokowaliśmy 650 z nich i usunęliśmy 90 wydawców z naszej sieci.

Najczęściej spotykamy się z naruszaniem wytycznych dotyczących korzystania z fragmentów treści należących do innych wydawców. Zdarza się to, kiedy oszuści starają się zarobić w możliwie najkrótszym czasie i kopiują newsy lub treści z cudzych stron. W 2017 r. Zablokowaliśmy 12 tysięcy stron zawierających fragmenty, duplikaty lub całkowicie powielone treści - czyli o 2 tysiące więcej niż w 2016 r.

Czy reklama z nagłówkiem “Ellen DeGeneres adoptowała słoniątko!” sprawiłaby, że chcielibyście w nią kliknąć? Nie jesteście sami. W ostatnich latach oszuści próbowali sprzedawać pigułki odchudzające poprzez reklamy, które wyglądały jak sensacyjne wiadomości i przekierowywały do stron sprzedających coś zupełnie innego niż newsy. Zawiesiliśmy ponad 7 tysięcy kont AdWords za podszywanie się pod tabloidy, o 5,6 tysiąca więcej niż w 2016 r.

Nowe zasady w walce z pojawiającymi się zagrożeniami
Kiedy tylko zauważymy powstanie nowych zagrożeń, aktualizujemy od razu nasze wytyczne. W zeszłym roku stworzyliśmy 28 zasad dla reklamodawców i 20 dla wydawców, aby walczyć z nowymi zagrożeniami i zadbać o doświadczenie użytkownika. W tym roku dodaliśmy już kilka wytycznych dotyczących reklam nieuregulowanych lub spekulacyjnych produktów finansowych, takich jak opcje binarne, kryptowaluty, rynki walutowe i kontrakty na różnicę kursową (CFD). Zaktualizowaliśmy już nasze zasady dotyczące hazardu, aby objąć nimi także pojawiające się ciągle nowe sposoby gry z przedmiotami o pozawirtualnej wartości (skins gambling). Wprowadzimy także nowy sposób certyfikacji dla obiektów rehabilitacyjnych, który umożliwi uprawnionym ośrodkom leczenia uzależnień skontaktowanie się z potrzebującymi użytkownikami.

Nasza praca nad ochroną ekosystemu reklamowego nie kończy się tutaj – trwa cały czas. Wraz z rozwojem konsumenckich trendów ewoluują również nasze metody ochrony otwartej sieci, jak i sposoby oszustw w internecie. Polepszanie doświadczeń użytkowników związanych z reklamami poprzez usuwanie szkodliwych czy natrętnych reklam pozostanie naszym priorytetem.










https://lh6.googleusercontent.com/PR48dRtqhiP_x79eoX8tE0XYu9UgKZXq3an6qOxC1swQqOjooiSF7FgO8s8JsSdykK_7FCVY9Tc3OrHp-gTI8DgERCACVmXkIZdj4rmKUWo0Eu52xzk61rnZVWbjMgftAOwIuxfI


Technologia zawsze odgrywała ważną rolę w inspirowaniu muzyków do wprowadzania nowych, twórczych rozwiązań. Dzięki wzmacniaczowi gitarowemu muzycy rockowi mogli zacząć stosować całą nową paletę dźwięków, wykorzystując sprzężenie zwrotne i zniekształcenia. Z kolei syntetyzatory pomogły ukształtować muzykę elektroniczną. A co z dzisiejszymi nowymi technologiami, takimi jak modele i algorytmy uczenia maszynowego? Czy również dzięki nim można stworzyć nowe narzędzia twórczej ekspresji? Jaką rolę mogą odegrać w procesie tworzenia muzyki? Magenta, projekt badawczy Google, właśnie szuka odpowiedzi na te pytania.

Na podstawie wykonanych już badań na styku uczenia maszynowego i muzyki Magenta w zeszłym roku przedstawiła NSynth (syntetyzator neuronowy). To algorytm uczenia maszynowego, który wykorzystuje głębokie sieci neuronowe, by nauczyć się cech dźwięków, a następnie wygenerować nowe na tej podstawie. Zamiast łączenia czy miksowania już istniejących brzmień, NSynth tworzy zupełnie nowe, przy użyciu cech akustycznych tych oryginalnych. Dzięki temu można uzyskać na przykład dźwięk, który brzmi częściowo jak flet, a częściowo - jak sitar.

Od tamtej pory Magenta dalej eksperymentowała z różnymi narzędziami i interfejsami muzycznymi po to, by algorytm był łatwiej dostępny i lepiej grał. W ramach swoich badań stworzyliśmy NSynth Super. To eksperymentalny instrument dostępny na zasadzie open source, który pozwala tworzyć muzykę przy wykorzystaniu całkowicie nowych dźwięków wygenerowanych przez algorytm NSynth z czterech różnych źródeł dźwięku.




Za pomocą pokręteł muzycy mogą wybrać dźwięki źródłowe, na podstawie których algorytm stworzy nowe. Potem można sterować nowymi, unikalnymi dźwiękami łączącymi cechy akustyczne tych oryginalnych - wystarczy przesuwać palcem po ekranie dotykowym.

NSynth Super można obsługiwać przy pomocy jakiegokolwiek źródła MIDI (np. DAW-u, sekwencera albo keybordu).



Częścią misji Magenty jest zamknięcie luki, która dziś dzieli twórczość artystyczną i uczenie maszynowe. To dlatego pracujemy ze społecznością artystów, programistów i naukowców zajmujących się uczeniem maszynowym - chcemy lepiej dowiedzieć się, jak narzędzia uczenia maszynowego mogą pomóc twórcom. Również dlatego wszystko, co wychodzi z naszego laboratorium - również NSynth Super - posiada biblioteki open source, w tym TensorFlow i openFrameworks. Jeśli jesteście programistami, muzykami albo łączycie te dwa zajęcia, możecie ściągnąć cały kod źródłowy, schematy i szablony projektu z GitHuba.



Nowe dźwięki mają moc. Inspirują muzyków na nieoczekiwane sposoby, a czasem potrafią zdefiniować całkiem nowy styl lub gatunek muzyczny. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, gdzie nowe brzmienia wygenerowane przez uczenie maszynowe mogą zaprowadzić muzyków, ale mamy nadzieję, że pomogą artystom w twórczości i umożliwią jeszcze wspanialsze eksperymenty muzyczne.

Więcej o NSynth Super można dowiedzieć się na stronie g.co/nsynthsuper.

https://lh6.googleusercontent.com/PR48dRtqhiP_x79eoX8tE0XYu9UgKZXq3an6qOxC1swQqOjooiSF7FgO8s8JsSdykK_7FCVY9Tc3OrHp-gTI8DgERCACVmXkIZdj4rmKUWo0Eu52xzk61rnZVWbjMgftAOwIuxfI

Zespół Onet.pl jest jednym z uczestników pilotażowej edycji ML Kickstarter
Zespół Onet.pl jest jednym z uczestników pilotażowej edycji ML Kickstarter

Technologie oparte na sztucznej inteligencji, w tym wykorzystujące Machine Learning (uczenie maszynowe), mają potencjał rozwiązywania skomplikowanych problemów, wspierając tym samym transformację cyfrową w wielu sektorach gospodarki. Dlatego to tak ważne, by z tych zaawansowanych narzędzi mogło skorzystać jak najszersze grono badaczy, studentów, programistów, ale też firm.

ML Kickstarter to program edukacyjny dotyczący Machine Learning (uczenia maszynowego), który do tej pory dostępny był wyłącznie dla pracowników i inżynierów Google. Jego celem jest przygotowanie uczestników do opracowania i wdrożenia w pełni funkcjonującego modelu ML, rozwiązującego konkretne wyzwanie. Dzisiaj w Warszawie ruszyła pierwsza na świecie edycja tego kursu dostępna dla zewnętrznych firm i startupów. Program organizowany przez zespół Google Developers pozwala w ciągu trzech dni przejść całą ścieżkę od precyzyjnego zdefiniowania problemu, poprzez przygotowanie danych, aż po stworzenie pierwszego modelu opartego na TensorFlow - otwartym oprogramowaniu wykorzystującym Machine Learning, udostępnionym przez Google w 2015 roku.

Podczas całego kursu stale obecni są inżynierowie Google oraz Google Developer Experts (GDEs), z którymi firmy mogą na bieżąco konsultować wykonywane zadania.

W pierwszej edycji ML Kickstartera bierze udział kilka zespołów z Polski, w tym m.in Onet.pl, Esky.pl, FinAi oraz jeden ze Słowacji (Exponea). Wydarzenie odbywa się w przestrzeni Campus Warsaw.

Kilka dni temu uruchomiliśmy też globalną stronę Learn with Google AI, udostępniając bogatą skarbnicę wiedzy wszystkim zainteresowanym. Znajdziecie tu kursy, tutoriale, dokumentację, materiały wideo, gry i inne zasoby edukacyjne na różnym poziomie skomplikowania. Znajdą tam coś dla siebie zarówno eksperci z zakresu deep learningu, jak i ci, którzy dopiero poznają podstawowe koncepcje związane z uczeniem maszynowym i sztuczną inteligencją. Sprawdźcie sami.

Chcecie otrzymać informację o kolejnych edycjach programu ML Kickstarter? Zostawcie nam swój e-mail tutaj.



https://lh3.googleusercontent.com/QiXh1nLtTyjcCLec3pCOVunShI6mcNBA1FVAIqIylmWne-QrWh377ykyi-0Yco8nqlg7cXcjpeqExrpDiWB5fWe9DC6_JMehWpB6XujlkzkOGo_QB9LqSUbtDOqyczpx0xzxd0DV






src="https://lh6.googleusercontent.com/WoU6L0cMHnxrvzhMCXT09R0l0ps59F5Eqzbfo_ZNNBvDZD2Jedcp2fceS8qErx9Ty1NeTjV76GTQ2CVoBAMzmCfKpwuKg7RkGHAY88LgwS53Pj6djhDlBjvQBvnOt1dnZTgKu4wm"
Czasem zdarza się tak, że kiedy chcecie na przykład pochwalić się Waszym nowym kulinarnym dokonaniem - Wasi bliscy akurat nie mogą odebrać wideorozmowy. Albo kiedy Wasz najlepszy przyjaciel nie ma czasu, aby porozmawiać o wygranej ulubionej drużyny w ostatnim meczu. Nawet jeśli ktoś bliski przegapi Wasz telefon, nie traćcie szansy, aby pokazać mu dlaczego dzwoniliście. Od dzisiaj w Google Duo możecie zostawić wiadomość wideo jeżeli osoba, do której dzwoniliście nie mogła akurat rozmawiać.



Jeżeli Wasz potencjalny rozmówca odrzuci albo przegapi połączenie, możecie nagrać wideo, ewentualnie tylko wiadomość głosową trwającą do 30 sekund. Kiedy już zarejestrujecie obraz lub sam dźwięk wystarczy wysłać go poprzez aplikację Duo. Aby natomiast odtworzyć otrzymaną wiadomość wideo dotknijcie ikony kontaktu nadawcy. A kiedy już obejrzycie przesłany filmik możecie dotknąć przycisku “Zadzwoń teraz”, aby szybko oddzwonić. Wideo wiadomości automatycznie znikają po jednym dniu od pierwszego obejrzenia, ale zawsze możecie zapisać te najciekawsze na Waszych telefonach. Więcej na temat tego jak działają wiadomości wideo przeczytacie tutaj.

Dzięki wiadomościom wideo w Google Duo, możecie uchwycić ważne momenty i podzielić się nimi z Waszymi przyjaciółmi i rodziną nawet wtedy, kiedy ci są zajęci czymś zupełnie innym. Jak w przypadku wszystkich rozmów za pośrednictwem Duo, wiadomości wideo są zabezpieczone poprzez szyfrowanie end-to-end. W ciągu kilku najbliższych dni ta nowa funkcja będzie dostępna dla użytkowników Duo w wersji na Androida i iOS na całym świecie.


src="https://lh6.googleusercontent.com/WoU6L0cMHnxrvzhMCXT09R0l0ps59F5Eqzbfo_ZNNBvDZD2Jedcp2fceS8qErx9Ty1NeTjV76GTQ2CVoBAMzmCfKpwuKg7RkGHAY88LgwS53Pj6djhDlBjvQBvnOt1dnZTgKu4wm"

Niezależnie od tego czy chodzi o pomoc lekarzom w diagnozowaniu chorób czy odszukiwanie zdjęć przedstawiających przytulanie, sztuczna inteligencja ma wiele wspólnego z naszą pracą w Google. W laboratorium Arts&Culture w Paryżu, przeprowadziliśmy serię eksperymentów nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji w służbie kultury. Dzisiaj udostępniamy efekt naszej pracy - prototypy, które udało nam się zbudować dzięki 7-letniemu partnerstwu z 1500 instytucjami kultury z całego świata. Każda z tych eksperymentalnych aplikacji wykorzystuje algorytmy sztucznej inteligencji działające w tle, abyście mogli odkrywać więzi kulturowe pomiędzy dziełami sztuki poukrywanymi w archiwach - a nawet odnajdywać dzieła pasujące do wystroju Waszych domów.



Art Palette
Od wystroju wnętrz po modę, kolory odgrywają fundamentalną rolę w ekspresji, komunikowaniu swojej osobowości, nastroju i emocji. Art Palette umożliwi Wam wybór palety kolorów, i przy użyciu algorytmów wizualizacji komputerowych dopasuje dzieła sztuki z instytucji kultury z całego świata do wskazanych odcieni. Zobaczcie, że kolory mogą połączyć Irysy Van Gogh’a z 16-wiecznym irańskim folio i Liliami Wodnymi Monet’a. Natomiast jeżeli zrobicie zdjęcie Waszej dzisiejszej stylizacji lub wystroju mieszkania, dowiecie się więcej na temat historii dzieł sztuki, które odpowiadają Waszym kolorom.

Obejrzyjcie jak legendarny projektant mody, Sir Paul Smith korzysta z Art Palette:



Nowa przestrzeń dla historycznych zdjęć magazynu LIFE
Od 1936 r. Magazyn LIFE uchwycił wiele z najbardziej charakterystycznych momentów 20. wieku. W trakcie 70 lat działalności, dla magazynu wykonano miliony zdjęć, jednak tylko 5% z nich zostało opublikowanych na łamach gazety. Możecie teraz przejrzeć 4 miliony z tych fotografii. Jednak od czego zaczęlibyście poszukiwania w archiwum, które ciągnie się przez około 1800 metrów i 3 magazyny? Eksperyment LIFE Tags wykorzystuje algorytmy rozpoznawania obrazu Google do skanowania, analizy i oznaczania wszystkich zdjęć z archiwów magazynu - od sukienek o linii A do sterowców. Wykorzystując automatycznie stworzone etykiety, narzędzie zmienia ten niespotykany zapis najnowszej historii i kultury w interaktywną sieć wizualną, którą teraz możecie odkrywać. Niezależnie czy interesują Was astronauci, charty afgańskie czy dzieci z zabawnymi minami, wystarczy, że otworzycie archiwum magazynu LIFE, a znajdziecie je przy pomocy dotknięcia przycisku.


Identyfikacja dzieł sztuki z MoMa poprzez uczenie maszynowe
Nowojorskie muzeum sztuki nowoczesnej (The Museum of Modern Art in New York) począwszy od pierwszej wystawy w 1929 r., dokumentuje wszystkie kolejne organizowane przez siebie ekspozycje. Zebrane fotografie dokumentują wystawy, nie zawierają jednak informacji o przedstawionych na nich dziełach. Aby zidentyfikować kompozycję na danej fotografii trzeba by było przejrzeć 30 tysięcy zdjęć - zadanie, które zajęłoby miesiące, nawet najbardziej wprawnemu oku. Narzędzie zbudowane we współpracy z muzeum automatycznie zidentyfikowało 27 tysięcy dzieł sztuki i umożliwiło przekształcenie tego repozytorium zdjęć w interaktywne archiwum wystaw.



W 2016 r. zaprezentowaliśmy nasze pierwsze eksperymenty, w których wykorzystano sztuczną inteligencję do celów odkryć kulturowych. Od tamtej pory nawiązaliśmy współpracę z wieloma instytucjami i artystami, takimi jak scenograf Es Devlin, autor instalacji - dla londyńskiej Serpentine Galleries - wykorzystującej uczenie maszynowe do tworzenia poezji. Mamy nadzieję, że te eksperymentalne zastosowania nie tylko pozwolą Wam na odkrycie czegoś nowego, ale także ukształtują dyskusję nad przyszłością technologii oraz jej potencjału dla odkryć i kreatywności.

Możecie sami przekonać się o efekcie naszych eksperymentów na g.co/artsexperiments albo poprzez bezpłatną aplikację Google Arts & Culture na iOS i Androida.



src="https://lh3.googleusercontent.com/PRpJKtuEnLIuHqPTBVMbaXjKV5bq423WejHZGQ82dxb3FG4XqTSrJzWa_0NlzTXGrrY2QR3thUU1aUxe9q-ypVuORhZXZ9S8UMTueZL0Xk6aAde-kqUctyVu-rCyaJ5sdZm2aLp7








Street View to nie tylko zdjęcia ulic wykonywane z samochodu Google, ale również wirtualne przechadzki po wnętrzach. Mogliście się o tym przekonać m.in. w ubiegłym roku, gdy na Mapach Google pojawiły się warszawskie dworce, stacje metra, galerie handlowe i sale Uniwersytetu Warszawskiego. Za pomocą funkcji Street View od dawna można również wirtualnie zwiedzać polskie muzea takie jak Polin czy Muzeum Narodowe. Dziś Google dodaje do puli miejsc, po których można odbyć wirtualny spacer, kolejne 14 obiektów położonych w Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu i Warszawie.

Miejska zieleń
Spacer po zielonym parku nie musi być przyjemnością zarezerwowaną na wiosnę i lato. Od teraz możecie w każdych warunkach przejść się alejkami warszawskiego Pola Mokotowskiego oraz dwóch wrocławskich parków: Staromiejskiego i tego na Wyspie Słodowej. Dzięki temu można na przykład z wyprzedzeniem wybrać miejsce na piknik albo zorientować się, którędy biegnie ścieżka rowerowa.



Dla studentów i nie tylko
Na Mapach Google znalazły się także fotografie wnętrz dwóch krakowskich uczelni: Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej. Użytkownicy Map Google mogą nie tylko przejść się po uczelnianych korytarzach, ale również zajrzeć do niektórych uniwersyteckich auli. W przypadku najstarszego polskiego uniwersytetu może być to także podróż w głąb historii, która zainteresuje nie tylko przyszłych studentów:


Na zakupy
Do listy centrów handlowych, po których możecie się przespacerować za pomocą Street View, dołącza aż 6 nowych obiektów z całej Polski. To położona w starym kompleksie fabrycznym łódzka Manufaktura, poznańskie centrum handlu i sztuki Stary Browar, dwie galerie zintegrowane z dworcami kolejowymi – Galeria Krakowska oraz Wroclavia – a także warszawska Arkadia i Galeria Mokotów.


Sztuka, sport i podróże
Parki, uczelnie i centra handlowe to niejedyne nowe punkty na Mapach Google. Od dziś fani sztuki mogą również odwiedzić Teatr Komedia we Wrocławiu, by przejść się po foyer i zajrzeć na scenę. Ci z was, którzy wolą sport, mają możliwość obejrzenia stadionu Legii na warszawskim Powiślu. Co więcej, do dostępnego już na Mapach Google warszawskiego Dworca Centralnego dołączył kolejny ważny polski węzeł komunikacyjny, czyli Kraków Główny.


Street View – jak to się robi?
Zespół Street View używa do fotografowania wnętrz niewielkiego, pchanego przez człowieka wózka zwanego Trolleyem. Trolley wyposażony jest w panoramiczny aparat wykonujący zdjęcia 360 stopni, lasery odczytujące odległości od ścian, czujniki ruchu, dysk twardy oraz komputer potrzebny do obsługi systemu. Z kolei w wąskich, ciasnych miejscach i wszędzie tam, gdzie można dotrzeć tylko pieszo, do robienia zdjęć Street View używany jest poręczny plecak – Trekker. Ważący ok. 20 kg Trekker posiada 15 soczewek, z których każda jest skierowana w innym kierunku, co pozwala wykonywać panoramy 360 stopni.

Aby obejrzeć zdjęcia Street View, wystarczy wejść na Mapy Google i w obrębie konkretnego miejsca przybliżyć je do maksymalnego poziomu. Można też przeciągnąć ikonkę pomarańczowego ludzika (Pegmana) na Mapy Google. Miejsca z niebieskim obrysem zostały sfotografowane w ramach Street View. Funkcja Street View jest także dostępna w mobilnej aplikacji Mapy Google – użytkownik musi przytrzymać palec na mapie w miejscu, które chce obejrzeć, a potem dotknąć miniatury zdjęcia w lewym dolnym roku ekranu.